czwartek, 14 sierpnia 2014

# 2


                                                                 Rozdział 2 

                                                     Wampir, szyfr i ulica
                                                        
  

  Klara weszła do domu zadowolona, że przyszła na czas. Uśmiechnęła się szeroko, gdy poczuła zapach pizzy dochodzący do niej z kuchni. Jej mama miała bzika na punkcie zdrowego odżywiania się więc pizza lub inne rodzaje fast foodów przygotowywane były tylko na specjalne okazje. Najwyraźniej urodziny Klary również się do nich zaliczały. Dziewczyna weszła do swojej małej sypialni i rzuciła torbę na łóżko. Następnie udała się szybkim krokiem do kuchni by przywitać się z rodziną. Jej młodszy, pięcioletni brat John siedział przy stole i patrzył z niecierpliwością w stronę piekarnika.
  – Jak było spotkanie?– zapytała się z uśmiechem pani Black siedząca obok syna. Klara odziedziczyła po niej kręcone, jasnobrązowe włosy, oczy oraz rysy twarzy. Kobieta miała jednak zmęczony wzrok, a włosy, spięte zwykle z tyłu, straciły swój dawny blask. Klara wiedziała, że jej ciężka praca była tego głównym powodem. Dziewczyna usiadła na przeciwko brata i opowiedziała krótko o spotkaniu z przyjaciółmi jak to zwykle robiła. Nie wspomniała jednak nic o pergaminie, który znalazła w parku. Czuła, że to odkrycie powinno narazie pozostać jej małą tajemnicą. 
  – A gdzie jest tata?– spytała zauważając nagle jego nieobecność. 
  – Powinien niedługo wrócić. Wiesz jak to jest z jego pracą.
Pan Black był właścicielem malutkiego sklepu spożywczego. Zwykle zamykał go o ósmej, ale gdy trafiał się jakiś przypadkowy klient, bez wachania przedłużał porę zamknięcia, co zawsze denerwowało jego żonę. Dla niego jednak liczyła się każda osoba przychodząca do sklepu nawet gdyby miała kupić jedynie paczkę chusteczek. Pani Black, z kolei, pracowała w dużym szpitalu jako pielęgniarka i często musiała zostawać dodatkowo parę godzin. Dlatego Klara spotykała się ze swoimi rodzicami przeważnie tylko wieczorami, na wspólnych kolacjach. Na szczęście dla niej, rzadko musiała odbierać brata z przedszkola gdyż tym zajmowała się opiekunka. Ona również opiekowała się Johnem pod nieobecnością reszty rodziny. Klara była temu naprawdę wdzięczna; gdyby nie ona, liczba spotkań  z przyjaciółmi i czas na naukę byłyby bardzo ograniczone. 
  Po paru minutach zjawił się tata Klary. Po złożeniu życzeń i wręczeniu prezentów, do których zaliczało się pięćdziesiąt funtów, kolejna książka i rysunek od brata, wszyscy zabrali się do jedzenia. Dziewczyna nie mogła się skupić na rozmowie z rodzicami. Myślami była w swoim pokoju, przy pergaminie. Kiedy pan Black opowiadał kolejną historię o jednym ze swoich dzisiejszych klientów, Klara przeprosiła swoich rodziców, mówiąc im, że jest zmęczona i poszła do swojego pokoju. 
  Jej sypialnia była małym, przytulnym pomieszczeniem, w którym dominowały jasne kolory. Cały pokój składał się z łóżka, biurka, szafy na ubrania i regału obładowanego książkami. Nad biurkiem znajdowało się okno z widokiem na szarą ulicę. 
  Klara usiadła na łóżku i wyjęła z torby zapieczętowany zwój. Postanowiła się przyjrzeć uważniej pieczęci. Zauważyła, że na herbie, za kluczem znajdował się zarys jakiegoś zamku bądź pałacu; nie była do końca pewna. Pod nimi widniał napis, na który wcześniej w ogóle nie zwróciła uwagi: "Kto kontroluje czas, ten ma władzę nad światem".  Z początku Klara nie mogła go odczytać ze względu na małe, starodawne litery, które znacznie różniły się od tych współczesnych. 
  – Kto kontroluje czas, ten ma władzę nad światem– powiedziała do siebie cicho. Co te słowa oznaczały? Jedynym możliwym sposobem na sprawdzenie tego było otworzenie zwoju. Chwyciła pieczęć. Zanim jednak ją złamała spostrzegła coś jeszcze: na brzegu pergaminu widniały małe, czerwono-brązowe plamy. Spojrzała na nie z zaskoczeniem i z lekkim przerażeniem. Plamy dziwnie przypominały jej krew. Uspokoiła się jednak szybko. Nie była przecież do końca pewna. Plamy były wyblakłe i równie dobrze mogłyby to być zwykłe zabrudzenia spowodowane upływem lat. "Tom by prawdopodobnie wiedział"– pomyślała już po raz drugi tego dnia. Nie zastanawiając się nad niczym ani sekundy dłużej przełamała pieczęć i rozwinęła zwój. 
Pergamin był całkowicie pusty. 
Klara z niedowierzaniem szukała wzrokiem na obu stronach jakiejkolwiek małej literki bądź znaku, niczego jednak nie znalazła. Zawiedziona, odłożyła pergamin na zakurzoną półkę zawaloną książkami i szybko o nim zapomniała. 


                                                              ***

  Pierwsze dni wakacji minęły Klarze naprawdę wolno. Spędzała je najczęściej siedząc na swoim łóżku i czytając, bądź oglądając nudne programy w telewizji. Dziewczynę opuściła nawet wena do pisania wierszy, a sterta pogniecionych, nieudanych rysunków piętrzyła się w przepełnionym już koszu na śmieci. Tłumaczyła sobie, że brak weny spowodowany był deszczową pogodą, która szybko powróciła do Londynu. Na domiar złego rodzice znikali z domu na całe dnie; w wakacje przed urlopem mieli więcej pracy niż zwykle. To miało naszczęście też swoje plusy: Klara miała dla siebie wolne mieszkanie i mogła zapraszać swoich przyjaciół kiedy tylko zechciała. 
  Ten wieczór był jednym z tych, w których cała trójka siedziała na kanapie i oglądała film. Tym razem wybór padł na niskobudżetowy horror o wilkołakach i wampirach. Nawet Klara, która zwykle krzyczała na filmach grozy, była tym razem w sennym nastroju. Kornelia zajęta była jedzeniem popcornu, a Tom chrapał już od dwudziestu minut. 
  W filmie miało teraz dojść do starcia wilkołaka z wampirem. Klara ze znudzeniem śledziła walkę. Cieszyła się jednak, że mogła ten czas spędzić z przyjaciółmi, gdyby nie oni byłaby pozostawiona samej sobie. 
  “Pewnie i tak będę, kiedy oni powyjeżdżają gdzieś na wakacje, a ja będę  tu tkwić z młodszym bratem z powodu braku pieniędzy”– pomyślała z westchnieniem. Jej rodzice ostatnimi czasy byli bardzo oszczędni, bo zbierali pieniądze na większe mieszkanie, gdyż “nie chcieli spędzić całego życia w ciasnym mieszkaniu z dorastającymi dziećmi”. A mieszkania w Londynie i w okolicach były drogie. Klarę pocieszyła myśl, że może wreszcie uda jej się poszukać jakiejś pracy na wakacje. Zarobi wtedy trochę pieniędzy i nie będzie musiała już prosić rodziców o kieszonkowe. Zawsze czuła ogromne wyrzuty sumienia kiedy to robiła, ale nie chciała również by Tom i Nela płacili za nią w kawiarni. Z resztą, według niej, robili już to stanowczo za często. 
  Teraz filmowy wampir, który wygrał walkę zdobył ważny list od zabitego wilkołaka. Udał się do swojego zamku by go odczytać. Wiadomość była jednak niewidzialna, wziął więc świeczkę, zapalił ją i przytrzymał list nad płomieniem. Powoli, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...
  – Wiem! – Klarę nagle olśniło. Wykrzyknęła tak głośno, że Kornelia wysypała popcorn na siebie i na podłogę, a Tom gwałtownie się obudził.
  – Możesz więcej tego nie robić? – mruknął – wystraszyłaś mnie. Poza tym nie tylko ja tu spałem. Zaraz twój brat może się obudzić i wtedy będziemy musieli mu znowu opowiadać bajki na dobranoc.
  – Jeśli chodzi o zakończenie filmu – wtrąciła Nela – to ja już dawno je znam. Ten film jest taki przewi–
  – Nie, nie o to chodzi – przerwała zniecierpliwiona dziewczyna – czekajcie, zaraz wrócę.
Pobiegła i po paru minutach wróciła ze świeczką, zapałkami i zwojem pergaminu.
  – Co to takiego? – zaciekawił się Tom przejmując od Klary pergamin – O Boże, gdzie ty to znalazłaś? To wygląda naprawdę staro, a te ciemne plamy...Skąd ty to wytrzasnęłaś?
  – Znalazłam to w Hyde Parku, tego dnia kiedy spotkaliśmy się w kawiarni. Leżało, tak po prostu, przy mojej ławce, pod drzewem. Czekałam aż ktoś się po to zgłosi jednak nikt nie przyszedł więc to sobie zatrzymałam. Myślałam, że to był jakiś stary dokument, na przykład testament, ale kiedy to otworzyłam było zupełnie puste. – odpowiedziała – Teraz pomyślałam sobie, że tekst może być ukryty, tak jak w tym filmie. Skoro się nudzimy to nie zaszkodzi sprawdzić czy rzeczywiście tak jest za pomocą tej świeczki. Przynajmniej się czymś zajmiemy. 
  – Dla mnie to wygląda na zwykłą pamiątkę z jakiegoś muzeum historii. Pełno teraz takich sprzedają – odparła sceptycznie czarnowłosa. 
  – Nie, przyjrzyj się uważnie– przyjaciel podał jej pergamin – to wygląda jakby pochodziło z XVIII lub XIX wieku. Możliwe, że Klara dokonała naprawdę niesamowitego odkrycia. 
Tom wziął świeczkę i ją zapalił, a Klara odebrała od Neli pergamin i podstawiła pod płomień. Wszyscy z zaciekawieniem pochylili się nad zwojem.
  Na początku nic się nie działo. Jednak kiedy pergamin przybrał brunatną barwę od ognia, na jego powierzchni zaczęły pojawiać się znaki. Podekscytowani przyjaciele powoli posuwali zwój nad płomieniem by odkryć jego całą zawartość. Po skończonej robocie papier pokryty był kilkoma rzędami tajemniczych znaków. Linijki były krzywe, napisane w pośpiechu i niestaranne, a ostatnie znaki były ledwo widoczne:
                                                   
                                                     x82?1<83^*∑:> V               *                                       
                                                     <1 XII 91x:∆19+x∆1
                                                     x:98:>∆+:•∂
                                                     ∆√-39∆>+?8?+9•+398<1
                                                     ß?+†1:∆191<3+x•+ß IX ß<∂
                                                     •?9∑9<139∑<∂∑ V

  – To chyba jakiś żart. Myślałam, że będzie coś ciekawego, a tu takie coś – westchnęła Kornelia.
  – Wręcz przeciwnie – odpowiedział Tom uważnie patrząc na zapisany pergamin – to się robi coraz bardziej ciekawe. To mi wygląda na szyfr. Widocznie komuś naprawdę zależało na zatajenie zawartości tego pergaminu. Na dodatek bardzo się spieszył pisząc to.
  – Jeśli to rzeczywiście jest szyfr, jak to odczytamy? Nie ma–
  – Na pewno jest jakiś sposób – przerwał jej przyjaciel – Mogę to wziąść ze sobą do domu i spórbować to rozszyfrować? – zwrócił się do Klary.
Klara przez ten czas nie odzywała się i patrzyła się na tajemniczy zwój, pogrążona w myślach. Może te wakacje nie będą jednak takie nudne?


                                                             ***

  W pokoju było zupełnie ciemno. Jedynymi źródłami światła były mała lampka stojąca na biurku i monitor komputera. Tom Knight siedział już przed nim od dwuch godzin licząc na to, że znajdzie jakiekolwiek informacje na temat "szyfrów używanych w XVIII i XIX wieku". Z biegiem czasu jego nadzieja malała, a po upływie kolejnych dwudziestu minut prychnął i wyłączył komputer.
  "Co ty sobie wyobrażasz" – pomyślał uśmiechając się krzywo– "Że znajdziesz sposób na złamanie takiego szyfru w Google?" Mimo wszystko Tom był przekonany, że jest jakiś sposób na odczytanie tego. Domyślił się już, że symbole: V, XII i IX to nie symbole, ale tak naprawdę rzymskie liczby. Wpadł na to, gdy zauważył małą przerwę pomiędzy nimi i resztą znaków. To był już pierwszy istotny krok.
  Poszukał na zabałaganionym biurku kartki papieru i długopisu by rozpisać sobie wszystkie symbole. Stwierdził, że to oczyści mu umysł, i że będzie mógł na nowo jasno myśleć.
Przepisał je w następujący sposób:

x - powtarza się 5 razy
8 - powtarza się 5 razy
2 - powtarza się 1 raz
? - powtarza się 5 razy
1 - powtarza się 10 razy
< - powtarza się 7 razy
3 - powtarza się 5 razy
^ - powtarza się 1 raz
* - powtarza się 1 raz
∑- powtarza się 4 razy
:  - powtarza się 6 razy
> - powtarza się 3 razy
9 - powtarza się 9 razy
∆- powtarza się 6 razy
+ - powtarza się 8 razy
• - powtarza się  4 razy
∂ - powtarza się 3 razy
√- powtarza się 1 raz
-  - powtarza się 1 raz
ß - powtarza się 3 razy
† - powtarza się 1 raz

  Gdy skończył dochodziła już druga. Oprócz niego wszyscy w domu dawno spali. Sam poczuł się już zbyt zmęczony by kontynuować pracę. Tajemnicze symbole rozmazywały mu się przed oczami, postanowił więc, że zabierze się jutro za resztę. Położył się do łóżka i szybko zapadł w głęboki, lecz niespokojny sen...
  Szedł ciemną ulicą. Był zupełnie sam nie licząc czarnego kota, który właśnie przebiegł mu przed nosem i zniknął gdzieś za śmietnikiem. Gdzieś wysoko na niebie księżyc i gwiazdy rozświetlały cichy świat i patrzyły na niego z góry z wyższością. Wokół niego piętrzyły się budynki, których okna zabite były deskami. Gdy spojrzał na nie w górę okazało się, że są tak wysokie, że w ogóle się nie kończą. Ta myśl zaniepokoiła go i nagle zrobiło mu się duszno, budynki zaczęły go przytłaczać. Zaczął iść szybciej patrząc tylko przed siebie i skupiając się na swoim celu: dojścia do końca ulicy. Po trzydziestu minutach przystanął i stwierdził, że wszystko wygląda tak samo jak przedtem: identyczne opuszczone budynki, śmietniki po bokach, brak drzew, a nawet kępki trawy. Krajobraz się w ogóle nie zmienił. Postanowił więc udać się w drugą stronę. Odwrócił się i zaczął iść jeszcze szybciej niż przedtem. Tym razem wszystko powoli zaczęło się zmieniać. Z budynków wyrosły małe wieżyczki i gdzieniegdzie rósł krzew lub drzewo. Po upłynięciu dziesięciu minut na wieżach pojawiły się zegary. Każdy był inny i każdy wskazywał inną godzinę. Tykały głośno i zgodnie, niczym ogromny chór kościelny. Tom zaczął biec i starał się nie zwracać na nie uwagi, jednak bezskutecznie. Teraz nie tylko budynki go przytłaczały, ale również i one. Były zbyt hałaśliwe i było ich zbyt wiele by mógł biec dalej. Stanął i zatkał uszy rękoma. Nie chciał już dłużej przebywać w tym miejscu. Czuł, że musi iść dalej, ale nie potrafił, był na to zbyt bezsilny, za słaby. Zegary tykały coraz głośniej jakgdyby śmiejąc się z niego. Krzyknął chwytając się za uszy i zamykając oczy.
A księżyc i gwiazdy patrzyły na niego niewzruszone.



*Szyfr zainspirowany opowiadaniem Edgara Allana Poe – "Złoty żuk".
--------------------------------------------------------------------

Wróciłam wreszcie po długiej (bo aż rocznej!) przerwie. Przepraszam za taki długi brak obecności, ale mimo tego, że miałam (i mam) wiele pomysłów brakowało mi weny i czasu. Teraz, mam nadzieję, się to zmieni i będę publikowała rozdziały w miarę regularnie. Dziękuję tym wszystkim, którzy to czytają, jestem naprawdę wdzięczna.
Ten rozdział wyszedł mi trochę dziwnie i za długi nie jest, ale musiałam go wreszcie skończyć, może kiedyś jeszcze go poprawię. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały wyjdą mi lepiej. 
Bardzo bym prosiła o zgłaszanie błędów i o szczerą opinię w komentarzu, na pewno zmotywuje mnie to do pracy :)
Przepraszam za ten fatalny wygląd bloga, ale na moim komputerze niestety nie da się pobierać i wstawiać szablonów, a sama nie umiem ich robić. Gdy znajdę trochę czasu, poprawię chociaż nagłówek. 
Życzę wszystkim udanej reszty wakacji <3